Moja kochana Lily Allen w odrobinkę kolorowym digitalu.
Powoli próbuje się z tym mierzyć, w kocu nie można całe życie rysować koni w czerni i bieli.
Niestety speed painta nie ma i nie będzie, kolor był dla mnie zbyt nieprzewidywalnym wyzwaniem, za dużo byłoby wycinania poszczególnych nieudanych prób wykonania czegokolwiek akceptowalnego.
Iiiiii do tego nius. W końcu dorobiłam się fanpejdża, nuda na feriach i wino zrobiło swoje. Czeka mnie jeszcze sporo pracy przy nim bo na chwilę obecną świeci pustkami, a ogólnej koncepcji dla wszystkich moich wykonanych do tej pory prac, które oczywiście muszą się tam znaleźć niestety nie mam.
Mimo wszystko serdecznie zapraszam, może fejsbukowanie spodoba mi się bardziej niż blogowanie :)
--> https://www.facebook.com/jadeczolgiem