piątek, 12 grudnia 2014

Akrylem po koszulkach.

Nadawanie postom tytułów to zmiana którą zdecydowanie muszę wprowadzić. Bez zbędnego przeciągania mam do zaprezentowania dwie malowane farbami koszulki. 




Pierwsza jest zwyczajnie malowana pędzlem, natomiast Audi zostało pocięte na kawałki i odbijane :)

Pozdrawiam :)


niedziela, 9 listopada 2014

Chwilę mnie nie było ale wracam z nowościami i... maszynką, a nawet dwoma. Zapraszam :)


Szybkie szkice wzorowane na zdjęciach Evy Green. Bez półgodzinnego wybierania, bez skupiania się na podobieństwie. Nie mój styl, ale ćwiczenie ciekawe. 


Graficzny karakal i kobra jako kolejne projekty tatuażu. 




Portrety inspirowane twórczością jednego z moich ulubionych kobiecych portrecistów Alexa Sorsę. 



Niezbyt udana Natalie Dormer.

Oraz o wiele lepsze drugie podejście. 


Daenerys Targaryen


Oraz graficzna lilija.


Jak widać nuda w pracy wpłynęła pozytywnie na moją kreatywność, jednak umowa już się skończyła i obecnie szukam czegoś innego, a po maszynkach okiem amatora następnym razem, mam nadzieję, że dłużej. 

Wszystkie rysunkowe nowości z reguły lądują na instagramie, ąby być na bieżąco, zapraszam: http://instagram.com/jadeczolgiem

Pozdrawiam i do napisania :)









wtorek, 2 września 2014

Portret na zamówienie :) A3, ołówek B5 + mechaniczny HB




+ wreszcie zabrałam się za jakieś projekty tatuaży, po uprzednim obiecaniu sobie, że jak się w końcu za to porządnie wezmę to wreszcie nabędę prawo do zainwestowania w maszynkę
czyli What does the fox say? w wersji graficznej.








czwartek, 24 lipca 2014

Nie było mnie na blogu prawie dwa miesiące, to szmat czasu, mimo wszystko miło zobaczyć, że ktoś tu jednak czasem zagląda. :)
Mój twórczość jak stała w miejscu tak stoi nadal (Danka z Gry o Tron też stoi mi w pokoju i patrzy z wyrzutem, czemu jej nie dokończę). Niby mam wakacje, a jakbym ich nie miała, witaj "doroślejsze" życie. Dorosłe, napisać niestety z czystym sumieniem jeszcze nie mogę. Dorosłość oznacza dla mnie odrobinę więcej. 
Ostatnio miałam też dość dużo problemów z komputerem, niestety padł dysk i już nic się nie dało zrobić, jedynym rozwiązaniem był zakup nowego. Pamiętajcie, użytkownicy stacjonarek, nie przestawiajcie swoich komputerów w sposób dość brutalny gdy te są włączone :P Gdyby nie to, że przy każdym filmie który chcieliśmy wspólnie obejrzeć (ja w swoim własnym towarzystwie oglądałam filmy na ekranie monitora) wyciągałam i wkładałam komputer pod biurko, ponieważ musiałam przełączyć kabel z monitora na telewizor, dysk chodziłby dalej bez zarzutu pewnie przez kolejne lata. 

Ostatnio wspominałam o eksperymencie z ryżem. Cóż, zawiodłam się, może spróbuje jeszcze raz, może coś źle zrobiłam, ale oba słoiczki od miesięcy wyglądają baaardzo podobnie. 

W jednym i w drugim pociemniało średnio 2, 3 ziarenka. To, że w tym "złym" obserwuję jedno więcej nie zadowala mnie kompletnie. Jednak to wcale nie znaczy, że nasze słowa, myśli i emocje nie mają takiej mocy jaką próbowałam sobie zilustrować tym doświadczeniem. Nie wykluczone, że je w najbliższym czasie powtórzę. 

Moje wyzwanie 100 dni bez spodni ma się kiepsko, mam na koncie dopiero 22, a dałam sobie umownie czas do końca roku :)

Oczywiście dieta 2:5 okazała się niewypałem, jak wszystkie moje poprzednie próby schudnięcia. Na razie stawiam po prostu na regularne ćwiczenia, staram się nie jeść jak hipopotam i powoli uczę się jeździć na rolkach (no dobra, byłam raz, bo ciągle pada ;c). 

Z serii mniej przyjemnych nowości to niestety przez pękniecie ekranu zaczął mi się psuć dotyk w telefonie. Część aplikacji utraciła swoją funkcjonalność, ale dopóki moje zadzwonić lub napisać smsa da się wytrzymać :) Zawsze mam w pogotowiu starego dobrego Sony Erricssona, jednak chyba już zbytnio przyzwyczaiłam się do standardów i możliwości smartphona. Zastanawiam się nad Xperiami, polecacie jakieś modele? 

What else? 
Zakupiłam pastę wybielającą z Rossmana. 

Zieloną kawę.


Oraz bańki chińskie, które już idą do mnie z Allegro. 


Ale o tym następnym razem :)

Pozdrawiam :)

źródło zdjęcia baniek: google grafika.








poniedziałek, 26 maja 2014

Ostatni post ponad miesiąc temu, troszkę zaniedbałam bloga. Dany nadal nie skończyłam przez rysunek poniżej. Rysowałam go powoli przez ponad tydzień na formacie a3. Do stworzenia użyłam chyba wyłącznie ołówka mechanicznego i 5B. Szczegółowość tej pracy prawie mnie zniszczyła ale podołałam :)




W międzyczasie nabyłam w końcu hennę, jednak okazała się ciut inna niż ta szkolna i niestety gorzej mi się z nią pracowało, także mój "bum" na tatuaże zdecydowanie przygasł. Zrobiłam trzy i potem jakoś wszystko ucichło. Mi się tą henną źle tworzy i niestety krótko się trzyma. 




(ostatni wykonany jeszcze w szkole) Nie wiem czy widać różnicę, ale miałam problem z cieńszymi liniami. Drugą kwestią jest fakt iż głupio mi brać pieniądze za coś co nie spełnia swoich standardów. 


* * *

Wesele na które obawiałam się iść w czarnej sukience mam już za sobą, poszłam w jasnej, którą pożyczyłam od kuzynki. Chorowałam na nią od kiedy ponad rok temu wrzuciła w niej zdjęcia z jednego z wesel na którym była. Brakowało mi do niej wszystkiego, ale torebkę pożyczyłam a buty kupiłam 4 dni przed weselem jakimś niezwykłym fartem :)


Nie za wysokie, ale też nie tak bardzo niskie "babcine" obcasiki. Wytrzymałam w nich ponad 7 godzin w tym tańcząc i chodząc a nie tylko siedząc, co jest dla mnie absolutnym rekordem :)

Trochę z innej beczki, przeczytałam w końcu książkę Ani z bloga www.aniamaluje.com Jak stać się szczęśliwym człowiekiem i planuję kilka pozytywnych zmian w moim życiu, a przede wszystkim w moim myśleniu. Chcę szczerze mów powiedzieć, że jestem szczęśliwa teraz niestety tego zrobić nie mogę. 
Zaczęłam od eksperymentu z ryżem. Przykład czegoś takiego tutaj. Może w następnej notce coś więcej skrobnę o moich słoiczkach :)

W wyzwaniu 100 dni bez spodni uzbierało się dopiero 9 zakreślonych krateczek i coś czuję, że do końca roku nie zdążę nadrobić pozostałych 91 ale zabawa trwa :)

Nie wiem czy pisałam ale od świąt raz bardziej regularnie, raz mniej, ale stosuję dietę 2:5. Nie aż tak bardzo rygorystycznie jeśli chodzi o dzienne dawki kalorii. Na razie spektakularnego efektu nie ma. Najpierw dość szybko spadło 2-3kg i waga stanęła w miejscu. Potem przez tydzień ktoś lub coś ciągle przeszkadzało mi w dni głodówki, w efekcie waga zaczęła wracać. Mimo że teraz się waha mam wrażenie że i tak odrobinę lepiej wyglądam, ale może to tylko wrażenie. Oby nie :P 

Oby w następnej notce wreszcie pojawiła się Daenerys.
Pozdrowienia :)