czwartek, 27 września 2012
poniedziałek, 24 września 2012
Jesienna przypadłość o nazwie choroba niestety dotknęła także i mnie. Siedzę sobie w domu zasmarkana, otoczona murem mokrych chusteczek. Szczerze? Chorowanie jest nad wyraz nudne, rozmyślam czy iść jutro do szkoły, mimo iż do mego stanu jak na złość dołączyły również truskawkowe dni. Jakby nie patrzeć to dobrze że w ogóle jest okres, no ale zwykle jak już się pojawi to mam go dość. Czuje się gorzej niż fatalnie, ale nudzi mi się w domu ;)
Kiedyś cały dzień przed komputerem to był cudownie spędzony dzień, na szczęście już dawno mi to przeszło.
Jeden plus siedzenia w domu jest taki, że skończyłam moją (robioną chyba z miesiąc, znaczy tyle leżała, bo pracy to pewnie z pięć dni by było) koszulkę. Muszę ją tylko wyprać z ołówka, czego już dzisiaj nie mam siły zrobić.
Obiecałam że ta notka nie będzie taka sucha, także już maszeruję po aparat zrobić "przedsmak" bluzeczki ;>
Notka musiała być, gdyż miałam wielką potrzebę poskarżenia się na to jak bardzo się źle czuję, przed jak wielkim dylematem stoję (iść do szkoły, czy nie iść, oto jest pytanie) oraz będę musiała po zastanawiać się chwilę nad tym czy koty mają katar.
Oprócz tego muszę odwiedzić lekarza rodzinnego, zapytać się o szczepienia, powiedzieć mu że mam najprawdopodobniej problemy z krążeniem, iść po skierowanie do dermatologa, oraz podbić książeczkę sanepidu która nawet nie mam pojęcia gdzie się znajduje. Szkoła ma jednak swoje minusy.
Ostatnio tak średnio jest.
Kiedyś cały dzień przed komputerem to był cudownie spędzony dzień, na szczęście już dawno mi to przeszło.
Jeden plus siedzenia w domu jest taki, że skończyłam moją (robioną chyba z miesiąc, znaczy tyle leżała, bo pracy to pewnie z pięć dni by było) koszulkę. Muszę ją tylko wyprać z ołówka, czego już dzisiaj nie mam siły zrobić.
Obiecałam że ta notka nie będzie taka sucha, także już maszeruję po aparat zrobić "przedsmak" bluzeczki ;>
Krew, krew, krew ;D
Jeśli chodzi o koszulkę to na razie tyle, jutro, najpóźniej pojutrze objawię całość mego (choć w sumie i nie mego) jakże genialnego pomysłu, a raczej genialnego pomysłu na to co by tu przemalować na ubranko.
Notka musiała być, gdyż miałam wielką potrzebę poskarżenia się na to jak bardzo się źle czuję, przed jak wielkim dylematem stoję (iść do szkoły, czy nie iść, oto jest pytanie) oraz będę musiała po zastanawiać się chwilę nad tym czy koty mają katar.
Oprócz tego muszę odwiedzić lekarza rodzinnego, zapytać się o szczepienia, powiedzieć mu że mam najprawdopodobniej problemy z krążeniem, iść po skierowanie do dermatologa, oraz podbić książeczkę sanepidu która nawet nie mam pojęcia gdzie się znajduje. Szkoła ma jednak swoje minusy.
Ostatnio tak średnio jest.
środa, 12 września 2012
Niestety nic artystycznego nie mam, ale spokojnie, robi mi się druga w moim życiu koszulka, potem planuję następną jako prezent.. może akurat mi się to spodoba.
Dziś chciałam dla odmiany zastanowić się czy z bloga zrobić typowy artystyczny albumik, jak to było dotychczas w większości, czy pomieszać go z pamiętnikiem bym częściej miała co dodawać? Przekonałam się, że prowadzenie internetowego pamiętnika to całkiem ciekawe i pomagające choć trochę, a przynajmniej mi doświadczenie, jednak odważyłam się na to tylko na jednym forum. Czyż pierwotne założenie bloga nie miało być właśnie takie?
Jakoś nie wiem czy się do tego przekonam, kojarzy mi się to ze zbytnim uzewnętrznieniem się, obawą że przeczyta to ktoś kto nie powinien, jednak jeśli ma mi to pomóc to czy powinnam zwracać na to uwagę?
Mimo wszystko notka bez zdjęć czegoś z moich tworów wydaje mi się przerażająco goła i pusta. Zdjęcia lepiej się ogląda zwłaszcza jeśli nie każdy jest obdarzony talentem do ciekawego i porywającego pisania :P.
Ciągle jestem zabiegana, chciałabym zrobić tyle rzeczy, w tym czeka mnie rysunek na pojedynek na innym forum, który powinnam zrobić już dawno, jednak facebook zabiera zbyt dużo wolnego czasu. Zaraz po nim Trudne Sprawy :P i notoryczne nie przebywanie w domu. Ciężko za każdym razem tachać ze sobą kartki w teczce.
Poza tym atmosfera w domu jest jaka jest, przytłacza mnie, mogę odżyć tylko jeśli nie siedzę tutaj, a to nie sprzyja rysowaniu. Pani plastyk nawet za czasów szkolnych nie zwykła nosić ze sobą szkicownika, a co dopiero teraz :D
Powinnam się uczyć na anatomię, a wżeram resztki słonecznika jednocześnie pisząc tę epopeję, a wzrokiem tęsknie poszukując jakiejś wody :D
Co do sposobu uzewnętrzniania się na blogu to będę to przemyśliwać, ale spokojnie, następna notka mam nadzieję już z koszulką albo czymkolwiek już nie będzie taka "goła" ;>
Ps. Ponad 400 wyświetleń to dla mojej skromnej osoby całkiem satysfakcjonujący wynik, mimo iż pewnie połowę sama nabiłam sprawdzając czy ktoś coś do mnie nie pisia, ale ten fakt możemy pominąć, pozwalając mojej dumie rozleźć się po całym mym jestestwie.
PPs. Pozdrowienia dla mych czterech obserwatorów ;)
Dziś chciałam dla odmiany zastanowić się czy z bloga zrobić typowy artystyczny albumik, jak to było dotychczas w większości, czy pomieszać go z pamiętnikiem bym częściej miała co dodawać? Przekonałam się, że prowadzenie internetowego pamiętnika to całkiem ciekawe i pomagające choć trochę, a przynajmniej mi doświadczenie, jednak odważyłam się na to tylko na jednym forum. Czyż pierwotne założenie bloga nie miało być właśnie takie?
Jakoś nie wiem czy się do tego przekonam, kojarzy mi się to ze zbytnim uzewnętrznieniem się, obawą że przeczyta to ktoś kto nie powinien, jednak jeśli ma mi to pomóc to czy powinnam zwracać na to uwagę?
Mimo wszystko notka bez zdjęć czegoś z moich tworów wydaje mi się przerażająco goła i pusta. Zdjęcia lepiej się ogląda zwłaszcza jeśli nie każdy jest obdarzony talentem do ciekawego i porywającego pisania :P.
Ciągle jestem zabiegana, chciałabym zrobić tyle rzeczy, w tym czeka mnie rysunek na pojedynek na innym forum, który powinnam zrobić już dawno, jednak facebook zabiera zbyt dużo wolnego czasu. Zaraz po nim Trudne Sprawy :P i notoryczne nie przebywanie w domu. Ciężko za każdym razem tachać ze sobą kartki w teczce.
Poza tym atmosfera w domu jest jaka jest, przytłacza mnie, mogę odżyć tylko jeśli nie siedzę tutaj, a to nie sprzyja rysowaniu. Pani plastyk nawet za czasów szkolnych nie zwykła nosić ze sobą szkicownika, a co dopiero teraz :D
Powinnam się uczyć na anatomię, a wżeram resztki słonecznika jednocześnie pisząc tę epopeję, a wzrokiem tęsknie poszukując jakiejś wody :D
Co do sposobu uzewnętrzniania się na blogu to będę to przemyśliwać, ale spokojnie, następna notka mam nadzieję już z koszulką albo czymkolwiek już nie będzie taka "goła" ;>
Ps. Ponad 400 wyświetleń to dla mojej skromnej osoby całkiem satysfakcjonujący wynik, mimo iż pewnie połowę sama nabiłam sprawdzając czy ktoś coś do mnie nie pisia, ale ten fakt możemy pominąć, pozwalając mojej dumie rozleźć się po całym mym jestestwie.
PPs. Pozdrowienia dla mych czterech obserwatorów ;)
czwartek, 6 września 2012
Szkoła jak szkoła, zapowiada się w miarę ciekawie. Pewnie zmienię o niej zdanie, jak trzeba będzie zacząć się uczyć, ostatnio robiłam to w kwietniu, na dyplom, trochę się odzwyczaiłam :D A jak już tak szkolnie to zeszyt dla siostry.
+ bonus, moja ściana. trochę obklejona, dlatego cenzura, ale to co malowane widać. Oczywiście stworzone już chyba dobre dwa lata temu, kuń zdążył jak widać przeżyć zmianę koloru ścian, no ale nie mam co wrzucać, ale blog musi jakoś żyć :)
Pozdrowienia dla czytelników.
Etykiety:
apple jack,
applejack,
dance,
koń,
kucyki pony,
ściana
Subskrybuj:
Posty (Atom)