poniedziałek, 24 września 2012

Jesienna przypadłość o nazwie choroba niestety dotknęła także i mnie. Siedzę sobie w domu zasmarkana, otoczona murem mokrych chusteczek. Szczerze? Chorowanie jest nad wyraz nudne, rozmyślam czy iść jutro do szkoły, mimo iż do mego stanu jak na złość dołączyły również truskawkowe dni. Jakby nie patrzeć to dobrze że w ogóle jest okres, no ale zwykle jak już się pojawi to mam go dość. Czuje się gorzej niż fatalnie, ale nudzi mi się w domu ;) 
Kiedyś cały dzień przed komputerem to był cudownie spędzony dzień, na szczęście już dawno mi to przeszło. 
Jeden plus siedzenia w domu jest taki, że skończyłam moją (robioną chyba z miesiąc, znaczy tyle leżała, bo pracy to pewnie z pięć dni by było) koszulkę. Muszę ją tylko wyprać z ołówka, czego już dzisiaj nie mam siły zrobić. 
Obiecałam że ta notka nie będzie taka sucha, także już maszeruję po aparat zrobić "przedsmak" bluzeczki ;> 




Krew, krew, krew ;D

Jeśli chodzi o koszulkę to na razie tyle, jutro, najpóźniej pojutrze objawię całość mego (choć w sumie i nie mego) jakże genialnego pomysłu, a raczej genialnego pomysłu na to co by tu przemalować na ubranko.


Notka musiała być, gdyż miałam wielką potrzebę poskarżenia się na to jak bardzo się źle czuję, przed jak wielkim dylematem stoję (iść do szkoły, czy nie iść, oto jest pytanie) oraz będę musiała po zastanawiać się chwilę nad tym czy koty mają katar. 
Oprócz tego muszę odwiedzić lekarza rodzinnego, zapytać się o szczepienia, powiedzieć mu że mam najprawdopodobniej problemy z krążeniem, iść po skierowanie do dermatologa, oraz podbić książeczkę sanepidu która nawet nie mam pojęcia gdzie się znajduje. Szkoła ma jednak swoje minusy. 

Ostatnio tak średnio jest. 

1 komentarz:

  1. Jak możesz trzymać nas w takiej niepewności z tą bluzką?Jesteś okrutna ;)

    OdpowiedzUsuń