Jakoś tak dopadła mnie jesienna chandra. Najchętniej siedziałabym w domu, grała w Zwierzaki i oswajała jednorożce *,* Jest zimno, smutno i ogólnie nieprzyjemnie.
Do tego nadal borykam się z pozostałościami po przeziębieniu, czyli kaszlem + przeżywam sporo dylematów uczuciowych. Jakoś wszystko przestało być proste.
Oczywiście cierpi na tym również moja wena i chęć tworzenia czegokolwiek. Koszulka na prezent dalej w fazie początkowej, choć dzień chłopaka był już dawno. Mam zamówienie od dziewczyny ze szkoły na rysunek jednak oczywiście nietknięty. Pomysł na koszulkę jest. Drugi na szczęście zaczynam wykonywać. Jedyne co tworzę to w szkole na lekcjach, a będę musiała stworzyć jeszcze logo na otrzęsiny. Oczywiście fajnie mieć plastyka w klasie.
Co do szkoły to jest to jedyne miejsce gdzie jest w miarę wesoło, lubienie szkoły jest zwykle trochę dziwne czyż nie? Ale żal po studiach odszedł już bez pamięci. Lepiej się stało.
Zaczęłam chodzić na jazz, jest to strasznie trudne i męczące, niezapomniane zakwasy. Chyba przepiszę się na inny styl tańca.
Kupiłam ostatnio piękne butki w śmiesznie niskiej cenie, jednak nie dam rady dojść w nich daleko. W ogóle u mnie chodzenie nie wysokich butach leży i kwiczy. Jednak to nie umniejsza zadowolenia z wyglądu mojej nowej części garderoby.
Założyłam ostatnio również deviantarta, gdzie zamieszczam moje rzadko tworzone prace
Pozdrawiam cieplutko :)